Również cierpiałem z powodu ogromnego dudnienia. Zajęło 55 dni, aby zdobyć części i naprawy. Ledwo mogłem przekroczyć 20 bez dudnienia, które było tak uciążliwe, że nikt nie chciał ze mną jeździć samochodem.
Zmieniłem końcówkę drążka fotela, pomogło, ale obawiam się, że uszkodzenia są już w wahaczach.
Nie miałem kontaktu z serwisem Jeepa przez 37 dni, czekając na części, podczas gdy samochód był zaparkowany. Żadnych oddzwaniania. Otworzyłem sprawę w Wave z prośbą o odkup. 12 dni nic. Zacząłem dzwonić i powiedzieli, że dealer nie mógł zdobyć części do zakończenia naprawy.
Mieli zadzwonić do mnie w piątek, ale tego nie zrobili. Zadzwonię w przyszłym tygodniu. Są tam bardzo zestresowani. Wkładali mi słowa w usta, próbując zmusić mnie do powiedzenia, że wnioskuję o arbitraż, podczas gdy jedyne, o co prosiłem, to przeczytanie mojego listu. Ciągle mówili "jaki list", a ja na to "list, który otworzył tę sprawę", potem ciągle mówili, że nie są prawnikami i tak naprawdę nie mogą o niczym ze mną rozmawiać, podczas gdy jedyne, o co prosiłem, to czy przeczytali mój list, czy nie.
Jestem ciekaw, czuję, że powinno to dotyczyć tylko trailhawks/odłączania drążka stabilizatora. Ale jeśli Overland ma stały drążek stabilizatora, w jaki sposób zawieszenie uległoby uszkodzeniu podczas normalnej jazdy, poza tym, że tuleje przegubów uległyby uszkodzeniu?
Jeździłem nowym overlandem i był ciasny i wysokiej klasy. Przed serwisem mój trailhawk był jak Hyundai Tucson z przebiegiem 200 tysięcy mil.
Dostałem pożyczonego overlanda do porównania, podczas gdy kończyli końcówki drążka stabilizatora i nie był tak ciasny jak pierwszy overland, którym jeździłem, aby zbadać różnicę w zawieszeniu.
Co za bałagan
Po raz pierwszy zauważyłem dudnienie przy 800 milach.